Lubię niedzielne popołudnia. Szczególnie te jesienne i zimowe, sprzyjają relaksowaniu się w domu przy ulubionym serialu, ciekawym filmie czy książce z kubkiem gorącej herbaty w ręce. Lubię niedzielne popołudnia, również za to, że właśnie wtedy, przynajmniej raz w miesiącu staram się urządzić sobie małe, domowe SPA. Relaksuję się w kąpieli z maseczką na twarzy, odżywką na włosach, robię peeling. Lubię to. Jako typowa domatorka nie jestem bardzo wymagająca i jak widzicie niewiele potrzeba mi do szczęścia ;)
Z myślą o tych miłych chwilach spędzonych w łazience postanowiłam zrobić swoje pierwsze musujące kule do kąpieli. Poszukałam podstawowego przepisu w internecie i trochę go urozmaiciłam swoimi dodatkami.
Z czego wykonałam kule:
- 240g sody oczyszczonej
- 120 g kwasku cytrynowego (kwasku powinno być o połowę mniej niż sody )
- olej ( może być to jakikolwiek olej jaki posiadacie, oliwa z oliwek. Ja użyłam oleju ze słodkich migdałów. Nie wiem ile dokładnie go użyłam, dolewałam powoli aż otrzymałam konsystencję mokrego pisku- to jest bardzo ważne, nie należy przesadzać z ilością płynów)
- łyżeczka migdałowego masła do ciała TBS ( jakikolwiek ulubiony balsam lub peeling do ciała)
- 2 krople migdałowego olejku do ciast ( możecie użyć olejku eterycznego)
- 2 krople żółtego barwnika spożywczego (dodajecie tylko wtedy, gdy chcecie nadać kulom określony kolor)
- garstka suszu z granatu (herbata). Tutaj możecie użyć zielonej herbaty, suszonych płatków róż, lawendy itp. lub pominąć ten składnik jeśli nie lubicie pływających fusów.
Po dokładnym wymieszaniu składników, powstałą masę przekładamy do foremek lub tak jak ja formujemy z nich kule i wkładamy do papierowych foremek na muffiny. Początkowo kule rosły i przyjmowały kształt foremek, dlatego kiedy troszkę stwardniały (po ok. 5-10 min.) uformowałam je jeszcze raz. Należy je położyć w suchym miejscu. Moje po ok. godzinie były już twarde, ale zanim ich użyjemy powinniśmy poczekać przynajmniej jeden dzień, by mieć pewność, że są całkowicie suche.
Z podanych składników powstały cztery kule. Podoba mi się to, że możemy tworzyć własne kompozycje zapachowe, dodatki (olejki eteryczne, barwnik, susz) dobieramy według własnych upodobań. Moje Kule przepięknie pachną migdałami! Dziś niedziela, więc idę je wypróbować! ;)
Miłej reszty niedzieli,
do następnego,
Edyta
Strasznie fajny pomysł, idealne na prezent :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! Wystarczy je ładnie zapakować i są idealne na prezent :) Ja bym się z takiego własnoręcznie wykonanego bardzo ucieszyła :)
UsuńOd dawna chodzi za mną zrobienie sobie takich kul, ale jakoś trudno mi się za to zabrać, leniuszek się odzywa :D Ale tej jesieni spróbuję, to dobry sposób na wykorzystanie zalegających olei :)
OdpowiedzUsuńOj ja też długo nosiłam się z zamiarem wykonania tych kul. Wreszcie udało mi się wygospodarować trochę czasu i byłam zdziwiona, że robi się je tak szybko ;)
UsuńOd jakiegoś czasu kusi mnie by sobie takie zrobić :) Te wyglądają wspaniale :)
OdpowiedzUsuńMoja znajoma robi też sama, ale mnie to nie jaaara :P
OdpowiedzUsuńA ja lubię się tak czasami pobawić. No i jest satysfakcja, że zrobiło się coś samemu :)
UsuńCudeńka, warto zrobić! :) I jak się spisały w czasie kąpieli?
OdpowiedzUsuńUżyłam jednej, fajnie musowała wrzucona do wody, zapach był wyczuwalny i bardzo przyjemny. Olejek migdałowy nawilżył skórę. Bałam się troszkę jak moja skóra zareaguje w kontakcie z sodą i kwaskiem, ale wszystko było ok :)
UsuńKoniecznie zrobię! :)
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł!
OdpowiedzUsuńWow, świetny pomysł. Zapisuję sobie i muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńŚwietny poradnik, warto dodać, że są foremki, które ułatwiają tworzenie takich kul kąpielowych.
OdpowiedzUsuń