kontakt FACEBOOK obserwuj INSTAGRAM googlebloglovin

28 kwietnia 2013

Opalenizna z tubki, czyli kilka słów o samoopalaczu La Roche-Posay



Hej :)

Fanką mocnej opalenizny nigdy nie byłam, ale blada być nie lubię. Z solarium korzystam sporadycznie,  zdecydowanie bardziej wolę opaleniznę z tubki. Długo szukałam idealnego samoopalacza, wypróbowałam ich wiele, aż wreszcie trafiłam na Autohelios La Roche-Posay  i prędko się z nim nie rozstanę.

 

Producent obiecuje nam ładną, równomierną opaleniznę bez plam i smug oraz nawilżenie utrzymujące się do 12 godzin. Kosmetyk jest idealny dla wrażliwej skóry, nie zawiera parabenów.

Skład: Aqua/Water; Propylene Glycol;Dihydroxyacetone; Glycerin; C12-15 Alkyl Benzoate; Isohexadecane; Cyclohexasiloxane; Cyclopentasiloxane; Alcohol Denat.; Arachidyl Alcohol; PEG-100 Stearate; Dimethicone; Arachidyl Glucoside; Behenyl Alcohol; Butylparaben; C13-14 Isoparaffin; Disodium Edta; Ethylparaben; Glycine Soja/ Soybean Oil; Isobutylparaben; Laureth-7; Methylparaben; Phenoxyethanol; Polyacrylamide; Propylparaben; Tocopherol; Parfum/Fragrance.



Samoopalacz zamknięty jest w niedużej, poręcznej  tubce (100ml) . Zatyczka działa bez zarzutu, łatwo się otwiera.

Konsystencja kremowo-żelowa. Jak dla mnie idealna, bardzo dobrze się rozprowadza, szybko wchłania.

Lubię , gdy samoopalacz ma ciemny kolor, wtedy widzę czy został dobrze rozprowadzony. Autohelios ma kolor biały, ale nie uważam tego za minus, bo jeszcze mi się nie zdarzyło żebym rozprowadziła go nierównomiernie.



Producent zaleca omijanie brwi i linii włosów, a także ostrożne aplikowanie kosmetyku na łokciach i kolanach.  Jakoś przesadnie do tych zaleceń się nie stosuję, a jeszcze nie zdarzyło się, żeby kosmetyk był widoczny w tych miejscach. 

Zauważyłam też, że nie brudzi rąk tak bardzo jak inne samoopalacze. Zdarzyło się raz, że zapomniałam umyć dłonie po jego użyciu i tragedii na skórze nie było zbyt wielkiej ;)

Zapach przyjemny, smrodek typowy dla samoopalaczy jest bardzo mało wyczuwalny.

Jest bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość by pokryć twarz i szyję (na te partie ciała zazwyczaj go używałam) 

Muszę przyznać, że nie wierzyłam w obietnice producenta o nawilżaniu, ale nie rozczarowałam się. Rzeczywiście produkt dobrze nawilża skórę, nie odczuwam potrzeby użycia kremu po jego zastosowaniu jak to bywało przy innych samoopalaczach.


Cena to 15 funtów (ok. 75zł), dosyć wysoka i stanowi wg mnie jedyny minus tego kosmetyku.


Bardzo lubię ten produkt i myślę, że znalazłam swój ideał wśród samoopalaczy.

Nie robi smug i plam, dobrze się rozprowadza, ma odpowiednią konsystencję i  przyjemny zapach. Nawilża skórę, nie uczula, nie zapycha. A co najważniejsze efekt opalenizny jest ładny i naturalny. Czy można chcieć więcej?


Moja ocena 5/5






Pozdrawiam


















3 komentarze:

  1. W zasadzie nie używam samoopalaczy - ostatni raz stosowałam tego typu produkt przed weselem siostry (rok temu). Wcześniej (2 lata temu) skusiłam się na opalanie natryskowe, które przyznam, nie oczarowało mnie swoim efektem. Nie korzystam z solarium a gdy przy okazji muśnie mnie słońce w lecie to moja skóra staje się czerwona, łuszczy się, ale nigdy (lub też w bardzo małym stopniu) nie brązowieje.
    Niestety taka moja uroda ;)
    Jednak nie jestem zaskoczona pozytywną opinią na temat tego produktu - La Roche Posay ma mnóstwo dobrych kosmetyków. Posiadam cały zestaw do pielęgnacji z tej firmy (tonik, wodę termalną, krem przeciw niedoskonałościom) i ostatnio poluję również na krem z filtrem ANTHELIOS XL ;) Podobno świetny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z opalania natryskowego nie korzystałam nigdy, z solarium rzadko, głównie przed różnymi uroczystościami jak np. wesele. Najchętniej sięgam właśnie po samoopalacze, szczególnie zimą. Stosuję je wtedy zazwyczaj tylko na twarz, szyję i dekolt.

    Muszę zerknąć na opinie tego kremu o którym piszesz!:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. super wpis, chętnie poczytam więcej :)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

podobne

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...